Podstawy proporcji w budowie sztucznych much

Wędkarstwo muchowe, katalog much

 Podstawy proporcji w budowie sztucznych much

 fot, tekst, muchy Jarosław Zych

 

                      Tematyka proporcji jest podwójnie paradoksalna. Po pierwsze, to materiał na oddzielną książkę, choć gdy dobrze się  zastanowimy nad zagadnieniem proporcji, to okazuje się, że są to dywagacje nad zasadami, których to jednolitych zasad ... nie ma. Po drugie w bardzo wielu książkach flytierskich temat jest traktowany po macoszemu, jakby cała sztuka wiązania much opierała się li tylko na technologii. A przecież wyczucie proporcji ma kapitalne znaczenie, nie tylko dla estetyki naszych much, ale także dla ich walorów użytkowych.

Ustalenie sztywnych zasad dotyczących proporcji jest niemożliwe, ze względu na mnogość wzorów, zmultiplikowaną przez „varianty” wykonań, przez konkretne wymagania na danym łowisku a wreszcie obowiązuje tu licentia poetica i każdy autor też nadaje swój specyficzny rys wykonywanym przez siebie muchom. Z wielu opracowań wyłaniają się ogólne zarysy, ale co twórca to nieco inne podejście i jest to zrozumiałe: – zmienność warunków, w których uprawiane jest wędkarstwo muchowe wpływa na trendy obowiązujące na danym obszarze. Dodatkowo są wzory, które w opisie mają zalecone jakieś szczególne wytyczne dotyczące proporcji i chcąc szanować wskazówki autora musimy się im poddać.

Choć jak napisałem powyżej jednej idealnej zasady nie ma, to koślawa mucha szybko zostanie zdemaskowana przez oko wprawnego muszkarza. Jeśli zatem naginamy proporcje róbmy to z zamierzeniem osiągnięcia konkretnej właściwości naszej przynęty, przy zachowaniu kanonów estetyki flytierskiej. Nie łudźmy się, że mucha zbudowana według przypadkowo dobranych proporcji zostanie uznana za rewelację estetyczną. Jeśli mucha wygląda „bo tak wyszło”, „bo tak nam się dowiązało”, „bo taki był materiał”, to nikogo nie oszukamy, no może z wyjątkiem jakiegoś desperacko wygłodniałego pstrąga.

Wyobraźmy sobie, np.: że na rzece „x” w miejscu „y” pstrągi intensywnie, pewnie żerują na wyraźnie pływającym imago, zbierając owady z powierzchni.  Spora fala z pianą, słońce niskie, ukształtowanie dna zmusza do ustawienia się twarzą do słońca – co z tego wynika: nasza mucha powinna dobrze pływać i być dobrze widoczna (więc już sugestia np.: bogatszej jeżynki) a skrzydełka zróbmy zdecydowanie dłuższe – ułatwią obserwację muchy.

I podobnych zmiennych może być mnóstwo. Zatem ustanowienie jednego sztywnego kanonu sprawiłoby, że stalibyśmy się bezradni nad wodą. Choć nie łudźmy się, nawet setki wzorów mogą niczego nie wskórać, kiedy lipienie akurat się uprą. A mi się kiedyś uparły:

Jakiś czas temu, nad Sanem łowiłem w towarzystwie bardzo doświadczonych muszkarzy: Marka i Roberta. Uzbrojeni byliśmy w wiedzę na temat najłowniejszych aktualnie wzorów. W moich pudełkach kolekcja setek much, która zawsze mi towarzyszy i batalion przygotowany specjalnie pod tę konkretną wyprawę. Wieczorem, przy kieliszku, jeszcze dowiązywaliśmy kluczowe wzory. Robert i Marek wspierali mnie jak mogli dbając, by szkło nie wysychało. Słowem zaplecze idealne.

 

Recenzje / Dabbler , Hubert Janeczek

 

Ryby intensywnie żerowały. Jętka pięknie się roiła i dokładnie widziałem jakie much są zbierane z powierzchni. Byłem przekonany, że dobieram idealnie wzory, odpowiadające oryginałom: wielkością, kolorem, sposobem pływania. Przewiązałem dziesiątki much, od wiernych kopii płynącej jętki, po wzory zupełnie odmienne. I Co? Ano, ryby raz po raz pięknie startowały do muchy, tyle że do tej żywej, a moich marnych imitacji żadna nie chciała aportować. No może przesadzam, co jakiś czas jakiś roztargniony lipień dawał się skusić, ale były to przypadkowe brania i jak na liczbę pokazujących się ryb, sporadyczne. Nie nawiązałem porozumienia z intensywnie żerującymi lipieniami. I tak przez trzy dni !!! Całe szczęście, że byłem z kolegami, bo ich wyniki łagodziły nieco moją samoocenę. Jedynie Marek był zadowolony, choć to rys jego optymizmu oraz pogodnej natury, a nie obiektywnej oceny sytuacji.  Takie przygody też trzeba wpisać w piękno wędkarstwa muchowego. 

Wracając do tematu: Chciałbym aby sugestie tu zawarte pomogły wybierać odpowiednie rozwiązania, tak by żaden nowy wzór nie był dla nas zaskoczeniem, lecz by nasza świadoma decyzja wpływała na to, jaką i do czego muchę stworzymy. Postaram się przekazać także uniwersalne zasady, które pomogą wybierać najlepsze rozwiązania w większości typowych konstrukcji.

Aby znaleźć punkt odniesienia należałoby zacząć od klasyki suchej i mokrej muchy. Ale i tu trafiamy na taką liczbę odmian, że zmuszony jestem dokonać kolejnej selekcji. Zatem punktem startowym będzie typowa konstrukcja popielatki czyli górnolotnie mówiąc: Blue Dun, będę ją w dalszej części traktował jako standard.

.................................................................................................................................................................................................................................................................................

PrzeczytajHistory flytying / Dalsze najstarsze zapisy w polskiej literaturze o połowie na sztuczną muszkę

.................................................................................................................................................................................................................................................................................

Teraz czas na „podręcznikowe” proporcje bezpieczne, przy których nasze muchy będą wyglądały i zachowywały się poprawnie (nie mylić z idealnie). Tu ważna uwaga dla początkujących: długość trzonka nie jest tożsama z długością haczyka !

(FOT 1), (FOT 2), (FOT 3)

 

Suche Muchy:

Ogonek – równy długości trzonka haczyka, 3-10 włosków

Tułów – ok. 2/3 długości trzonka haczyka

Skrzydełka - równe długości trzonka haczyka ( mogą być równe długości całego haczyka) , szerokość ½ do 1 rozwartości haczyka ( bezpiecznie 2/3)

Jeżynka  - 1 1/3 do 1 3/4 rozwartości haczyka ( najbezpieczniej 1 ½), 3 do 4 nawoje

 

Mokre Muchy 

Ogonek – równy lub ¾ długości trzonka haczyka, 3-10 włosków

Tułów – ok. 2/3 do ¾ długości trzonka haczyka

Skrzydełka - równe  do 1 1/4 długości trzonka haczyka, szerokość ½ do 1 rozwartości haczyka ( bezpiecznie 2/3)

Jeżynka  - 1 1/3 do 1 3/4 rozwartości haczyka ( najbezpieczniej 1 ½), 2- 4 nawoje

 

Nimfy

Ogonek – ok. ¼ do 1/2 długości trzonka haczyka, 3-5 włosków

Tułów – ok. 2/3 do ¾ długości trzonka haczyka

Pochewka – 1/2 do 1/4 długości trzonka haczyka, szerokość = średnica tułowia pod pochewką

Jeżynka  - 1/2 do 1 rozwartości haczyka, 2- 4 nawoje

 

Streamery

Ogonek – ¼ do 1/3 długości trzonka haczyka

Tułów – ok. 5/6 długości trzonka haczyka

Skrzydełka - równe  do 1 1/2 długości trzonka haczyka

Jeżynka  - 1 1/3 do 2 rozwartości haczyka ( najbezpieczniej 1 ½)  

 

Na tym należałoby poprzestać lekturę, w przeciwnym wypadku jestem zobowiązany przestrzec:

Każdy, kto nie chce popaść w obsesję poszukiwania proporcji idealnych niech zatrzyma się na powyższym. W większości sytuacji tak konstruowane muchy  sprawdzą się nad wodą, a w pudełkach nie przyniosą wstydu. Dalszą część można przeczytać na własną odpowiedzialność, licząc się z syndromem nawracającego, maniakalnego pytania: to jak w zasadzie powinno być? Niestety, nie zostanie ono zaspokojone odpowiedzią.

 

Podaję zatem moje osobiste preferencje i wypracowane/podpatrzone rozwiązania, które, jak się to modnie mówi, pozwolą dokładniej targetować muchę. Bo chodzi o to by konstruować muchy, które będą ładne (będą się nam podobać) i dobre – co nie zawsze idzie w parze. Przy okazji bardzo polecam przeglądanie albumów, publikacji, stron www ... z muchami aby opatrzyć się i wyrobić sobie oko. Po jakimś czasie sami zauważymy, które wzory nam odpowiadają, które wydają się nie w naszym guście, a dalej to już własna droga poszukiwawcza. Opiszę teraz tylko te elementy, które zmieniam w stosunku do standardu. Skupię się w głównej mierze suchej ze względu na zbyt obszerny zakres wiadomości jak na jeden krótki artykuł.

 

Ja osobiście wolę suche muszki z ubogimi acz nieco dłuższymi (aż do: znacznie dłuższymi) ogonkami. Po pierwsze nad wodą ogonek w razie konieczności zawsze mogę przyciąć lub pozbyć się go zupełnie (w myśl przysłowia: „Łatwiej patyk obstrugolić niż go później pogrubasić”).  Tak wiem, to nieeleganckie, ale w sytuacji koniecznej obcięcie ogonka pozwala zmniejszyć optycznie muchę lub dopasować ją do aktualnie panującej rójki muchy o szczątkowych szczecinkach ogonka. Długi ogonek odpowiednio stabilizuje muchę na wodzie, ponadto wg mnie nadaje konstrukcji elegancji oraz lekkości. Skrzydełka wykonuję rachityczne, krótsze i delikatniejsze niż wymagałby tego „standard” (mniejsze tendencje do skręcania żyłki, delikatniejsza konstrukcja). Tułów standardowej długości acz delikatny. Jeżynka uboga max 3 nawoje (w dużych rozmiarach pozwalam sobie na bogatszą). Główka widoczna (z wyjątkiem wersji short) .  Generalnie moje suche muchy to poza tułowiem trochę taka wersja „low water”. Oczywiście stosuję wyjątki od tych zasad w wypadku konkretnych potrzeb, ale w większości suche muchy dla siebie konstruuje wg tych zasad.

(FOT  4), (FOT  5)

Zwarte krępe muchy zostawiam miłośnikom serii Humpy Dry Fly szykujących się na wielkie pstrągi w USA. Tu podpowiem, że ogonki i skrzydełka z sierści ze względu na charakter much oraz ich przeznaczenie wykonujemy w zdecydowanie bogatszej wersji. Tradycyjnie przyjmuje się, że wzory amerykańskie (lub adaptowane przez Amerykanów) są przesadnie bogate – jeżynka może zajmować nawet ½  trzonka haczyka, a ogonek przypomina krępy pędzel. Muchy starego kontynentu w większości cechuje delikatność konstrukcji i oszczędność materiałów. Tendencje takie widać we wszystkich rodzajach much.

(FOT  6)

Chwosty w suchych Red Tagach (itp.) nie powinny być zbyt długie, (niepotrzebnie piją wodę), najlepiej gdy utniemy je na równo z łukiem kolanka haczyka, no może minimalnie dłuższe – gdy wybieramy się na klenie. W mokrych muchach chwosty mogą mieć nawet do ½ długości trzonka zwłaszcza gdy budujemy „agresory” na pstrągi.

Jeśli chodzi o jeżynki, to w chruścikach wykonuję jeżynki długości równej bądź krótszej (!) w stosunku do rozwartości haczyka – mucha dzięki temu płynie równolegle do powierzchni wody. Ponadto cała konstrukcja chruścika nabiera wysmukłych, podłużnych kształtów. Tradycyjna długość jeżynki powoduje mocne uniesienie się przodu muchy. Przy okazji wszystkim młodym stażem kolegom muszkarzom uzależnionym od cdc podpowiadam, że całkiem sporo wzorów chruścików posiada jeżynki ! Podobną zasadę stosuję przy muchach typu Bivisible oraz Palmer. Tu staram się by jeżynka tylko nieznacznie wychodziła poza rozwartość haczyka (oczywiście przednia biała jeżynka jedno– dwunonawojowa w Bivisible może być znacznie dłuższa).

(FOT  7) (FOT  8)

W większych muchach ( nr 10, 8, 6...) nie obawiam się stosowania większych jeżynek – nawet do 2 x rozwartości haczyka). Im mniejsza mucha tym bardziej widoczna jest dysproporcja więc przy mniejszych muchach trzeba zachować większy reżim proporcji. Po prostu przy malutkich muszkach każda dziesiąta milimetra może decydować o poważnym zachwianiu proporcji – gdyż taka malutka odchyłka stanowi spory procent całości - stąd wrażenia optyczne zaburzenia wymiarów. W dużej muszce 1 mm w lewo czy w prawo nie wpłynie na wygląd muchy. Także zwiększenie rozmiaru jeżynki jakoś ginie w całości konstrukcji nie zaburzając ogólnych proporcji. W rozmiarze haczyka np.: 32 pojedynczy mm będzie stanowił połowę wielkości muchy! Dotyczy to zresztą wszystkich elementów muszki, nie tylko jeżynki.

Skrzydełka – jeśli mam wybór robię krótsze niż w standardzie. Choć niekiedy wydaje się, że dłuższe skrzydełka są lepiej widziane przez ryby – z większej odległości (w świetle opisywanej w literaturze teorii widzenia ryby i załamania promieni na krawędzi ośrodków o różnej gęstości - refrakcji). Więc gdy ryba podchodzi do muchy z większego dystansu dłuższe skrzydełka mogą szybciej zwrócić jej uwagę. Pamiętajmy też, że owady, które nas interesują często posiadają skrzydełka dłuższe od swojego tułowia. Jednak ich delikatnej budowy praktycznie nie sposób odtworzyć materiałami muchowymi w taki sposób, by zachować ich użyteczność – choćby możliwość obserwacji przy jednoczesnym oddaniu wspomnianej delikatności konstrukcji. Zatem materiały muchowe, które są zdecydowanie bardziej masywne powinny być stosowane oszczędniej – bo zmieniają optycznie wielkość sztucznej muchy. Nawet CDC, jeśli na być widoczne i dobrze pływające, u nasady tworzy dość kluskowatą zbitą masę. Długie sztywne skrzydełka szybciej doprowadzą też do skręcenia żyłki – więc przy bardzo cienkich przyponach dajmy skrzydełka delikatne, krótsze, poddające się oporowi powietrza. Znowu jednak w ostrym nurcie, wieczorem, w trudnych warunkach obserwacyjnych dobieram muchy o dłuższych skrzydełkach dla własnej wygody. W przypadku chruścików skrzydełka wykonuję o długości trzonka haczyka co przy dodaniu jeżynki oraz główki sprawia, że ich końcówki wystają poza łuk kolankowy haczyka. W chruścikach bezjeżynkowych skrzydełka zwykle wykonuję tak by 1/4-1/3 ich długości wystawała poza łuk kolanka. W chruścikach będących rozwinięciem wzoru Elk Caddis oraz Goddard sierść wystaje poza łuk kolankowy o ok. 1/3 d o 1/2 długości trzonka haczyka. Skrzydełka z sierści zwykle mogą być nieco dłuższe a to dlatego, że rozszczepione  na pojedyncze włoski końcówki pęczków sierści optycznie wydają się „lżejsze” i bardziej transparentne niż zwarte końcówki  skrzydełek z pasm lotek, folii czy np podklejanych.

(FOT  9)

Nasuwa mi się kolejna ogólna dygresja, wg mnie szalenie istotna, – jeśli moja mucha ma imitować realnego owada, na którym aktualnie żerują ryby, staram się by wielkość sztucznej muchy była o ćwierć numeru mniejsza od żywego oryginału. Mam wrażenie, że masywność haczyka i materiałów muchowych stanowią uzupełnienie tej brakującej części i w rezultacie ryby postrzegają moją muchę jako odpowiednio konsumpcyjny rozmiar.

Tułowie - parafrazując Józefa Jeleńskiego: im mniej nitek tym lepsza mucha. Generalnie tułowie kudłate, strzyżone i włókniste (z włókien ułożonych wzdłuż trzonka) wykonuję bardziej pękate (choć i tu znów bywają wyjątki), tułowie „śliskie” ( jedwabne, flossowe, quillowe itp.) oraz z promieni np. kondora, czapli wolę w delikatnej wersji. Wyjątkiem jest paw oraz struś bo tu sam materiał narzuca bardziej krępe proporcje.

 

I jeszcze kilka ogólnych rad dla poszczególnych rodzajów much:

W Parachute

Tułów może być niemal równy długości trzonka haczyka (w niektórych konstrukcjach rezygnuję się z główki w ogóle – jest ona przykryta dubbingiem). Jeżynka może być  dłuższa nawet – 2 do 2 ½ rozwartości haczyka i może być przesunięta bliżej kolanka w celu ustabilizowania lotu opadającego muszki. 

 

W mokrych muchach, ogonek daję krótszy niż w standardzie – do ½ tułowia. Tułów zwykle wykonuję nieco krótszy w stosunku do skrzydełek. Raz, że stosuje często konstrukcje na haczykach short (o czym poniżej), ponadto łowienie na mokrą muszkę bywa „mniej finezyjne” (liczne zaczepy, uderzenia o kamienie, energiczne brania itd.) - więcej odsłoniętego kolanka haczyka przedłuża żywot muszki. Skrzydełka w takich muszkach wyglądają na nieco przerośnięte więc purystom odradzam tę drogę - zbyt awangardowa. Zwykle jeżynka dotyka żądła haczyka, (w longach nie daje aż tak długiej).

 

W nimfach ogonek daję bardzo krótki 1/4 długości trzonka. Chciałbym teraz napisać, że resztę staram się wykonać tak by była harmonijna i załatwić opis nimf, ale wiadomo, że to nic nie wyjaśnia. Zatem najczęściej tułów stanowi ½ - 2/3 długości trzonka – pożądane spłaszczenie grzbieto-brzuszne ( nie dotyczy kiełży), materiał pod pochewką nieco grubszy od tułowia. Jeżynka bardzo krótka 1/3-1/2 rozwartości ostrza. Główka wyraźna.

(Grube kluchy nie mają w ogóle proporcji, więc nad nimi się nie zatrzymuję)

W konstrukcjach typu mosquito i ochotkowatych tułów może być nienaturalnie cienki w stosunku do zgrubienia przy główce.

Pupy – (w zależności od stopnia rozwoju, który imitują) są czymś pośrednim między nimfami a mokrymi muchami i albo mają więcej z mokrej muchy ( np. dłuższe zalążki skrzydełek albo bliżej im do nimf wtedy zalążki będą krótsze) 

Nimfy to w ogóle osobna historia, osobny artykuł – właściwie co wzór to inne prodejście.  Należałoby określić grupy: jętki w fazie ..., chruściki domowe, bezdomokwe, organizmy lądowe ( glajchy),  kiełże, widelnice, etc i  tym grupom ustalać proporcje.

 

W Streamerach nie lubię skrzydełek dłuższych niż 1 ½ długości trzonka haczyka, zwykle wykonuję muchy ze skrzydełkami długości 1 lub 1 1/3 długości trzonka. Długie skrzydełka mogą się plątać ponadto jeśli pstrągi biorą delikatnie mogą chwytać sama końcówkę pióra gdy jest ono zbyt długie. W muchach szczupakowych i głowacicowych nie obawiam się dać pióra tak długiego jakie tylko posiadam (może z wyłączeniem siodeł Hofmana). Jeżynki w moich streamerach mają zwykle 1 – 2 rozwartości haczyka.

W muddlerach  nie stosuję aż tak długich haczyków jak w klasycznych streamerach czy matukach. Są to bardziej krępe konstrukcje. Strzyżone główki mają zwykle 1/3 – 1/5 długości trzonka.

 

Chciałbym też wskazać moją ulubioną geometrię haczyka bezzadziorowego mającą kolosalny wpływ na proporcje i kształt muchy. Preferuję ją ... no właśnie, wcale nie tylko do nimf, jak by się to na pierwszy rzut oka wydawało, ale do suchych much, zarówno klasycznych, typu thorax (kolejny mój ulubiony wariant jeżynkowy – ale to oddzielny artykuł o technikach wykonania jeżynki) jak i parachute/paradun, a nawet chruścików - zwłaszcza bezjeżynkowych. Stosuję te haki oczywiście także do nimf a nawet mokrych much ! Nie jest to typowa kiełżówka raczej „pupówka”. Cenię te bezzadziorowe haczyki za ich chwytność i pewność trzymania, mimo okupionej kształtem koślawej sylwetki muchy. Nie podaję tu producenta haczyków gdyż znajdziemy ten model niemal we wszystkich markach.

(FOT  10)

Skoro mowa o haczykach  to kolejnymi problemami dotyczącymi proporcji, z którymi przyjdzie się zmierzyć będą wszelkie warianty trzonka głównie short-/long-.

I tak z grubsza: większość much zwykle ładniej prezentuje się na longach, x1-x2. Streamery oczywiście nawet x5. Gdybym wykonywał muchy jako ozdoby pudełka postąpiłbym tak:

Suche ze skrzydełkami: normal lub long x1

Suche bez skrzydełek: normal

Chruścik, Palmer, Bivisible: long x1 do x3, (zwłaszcza w chruścikach przyzwoitość i tradycja podpowiada longi)

Mokre ze skrzydełkami: long x1

Mokre bez skrzydełek: normal lub long x1

Nimfy: long x1 do x3

Sreamer: long x2 do x4  

           

Ale dla siebie wykonuję muchy według innych prawideł. W muchach suchych oraz mokrych, tych do łowienia, bardzo dobrze sprawdzają się trzonki short. Zacinanie i holowanie na nich wydaje się zdecydowanie pewniejsze. Ja osobiście nawet typowo longowe konstrukcje (wszelkie odmiany chruścików, Bivisible, Palmerów,...) dla własnego użytku wykonuję właśnie na shortach - ze względu na ich walory użytkowe.

Przy trzonkach typu short zalecałbym ogonek nieco dłuższy od trzonka haczyka o 1/3, skrzydełka długości trzonka, jeżynka jak standardzie – 1 1/4 rozwartości, z główki mogę spokojnie zrezygnować. Czyli poza tułowiem zachowuję podobne proporcje jakbym konstruował muchę na standardowym haczyku. 

(FOT  11)

Longi poza streamerami i nimfami stosuję w dużych suchych muchach np. największych chruścikach, w jętkach majowych (ale nie extended body) czy dużych palmerach. Ogonek daję długości trzonka (+1/3 do 1/4), skrzydełka długości trzonka (przy x2 długości tułowia) , jeżynkę daję dłuższą: 1 3/4 - 2 rozwartości haczyka, Tu możemy sobie pozwolić na pięknie wyrobioną główkę co przy shortach jest niepotrzebnym luksusem.

Istotna jest też grubość drutu haczyka. Ale na szczęście te wybory wydają mi się banalne – im mniejsza i lżejsza optycznie ma być mucha tym delikatniejszy haczyk. Nie podam tu średnic drutu w systemie metrycznym, zalecam wejść na stronę producenta i porównać dwa modele haczyka (lub do sklepu wędkarskiego popatrzeć na jeden model haczyka na drugi ...) i z pewnością każdy będzie wiedział co robić dalej. Oczywiście haczyk do suchych będzie zdecydowanie cieńszy niż ten do mokrych oraz nimf. Haczyk w Muddlerach daję znacznie grubszy niż w klasycznych streamerach czy matukach.

            Na koniec chciałbym się podzielić takim oto spostrzeżeniem – bywają wzory much, które zdecydowanie lepiej wychodzą innym niż nam, nawet jeśli mamy spore doświadczenie flytierskie. Po prostu: każdy ma „inną rękę”. Jeden z towarzyszy moich eskapad wędkarskich Hubert Brągiel znany i bardzo ceniony flytier podarował mi kiedyś przed wyprawą kilka nimf sporych rozmiarów, nr 8,6 na longach. Nimfy były w odcieniach beżu z elementami żółtymi, pochewką, biotsami, długimi wąsami z borsuka po tułowi ... – no  krótko mówiąc rozbudowany wzór, nawet bardzo, jak na standard polskiej nimfy. Na dodatek była to mucha, jak sądzę, w dużej mierze autorska – wymyślona przez Huberta - wcześniej nie spotkałem takiego wzoru.  I na te właśnie nimfy połowiliśmy zacne pstrągi po 60 - 70 cm. Co to był za dzień ... Mucha ta stanowiła swego rodzaju zaprzeczenie „właściwych proporcji” choćby ze względu na długość wąsów. Opinie o jej nieprzypadkowej bardzo wysokiej łowności potwierdzili inni muszkarze testujący ten wzór na różnych wodach. 

Wykonałem sobie kilka imitacji tego modelu. Ale właśnie imitacji – nie udało mi się dobrze podrobić Hubertowego wzoru. Zawsze  miałem zastrzeżenia, coś w budowie mojej muchy mi nie pasowało. Śmieję się, że źle dobieram długość i grubość wąsów. W rezultacie, gdy zachodziła potrzeba stosowałem oryginały. Bo w nie wierzyłem, a te swoje to traktowałem jak okład na sumienie – mam je na wszelki wypadek – skorzystam z nich gdy pozrywam  „prawdziwe”. Choć znając życie, zadzwonię do Huberta i powiem:

- Słuchaj, te twoje nimfy... nie mam do nich dubbingu, wąsy mają takie specyficzne, a w ogóle to może byś ukręcił ich kilka dla mnie, tak na wszelki wypadek, gdyby znowu te siedemdziesiątki się ruszyły.

            Potraktujcie to jako jedną z kluczowych rad dotyczących wiązania much: dobrze jest mieć dobrych kolegów, wiążących dobre muchy ... 

            `  A  propos podstaw proporcji w budowie sztucznych much - to tyle tytułem wstępu.

 

Smutny epilog dla straceńców, którzy dobrnęli do tego miejsca.

Koneserom bardziej wyrafinowanych konstrukcji powiem, że muchy łososiowe, morskie, hairwingi, fule, spaye... rządzą się zupełnie innymi prawami – choć to truizm, bo koneserzy doskonale o tym wiedzą !

 

 

Inne polecane artykuły:

History flytying / Tablica z muchami, Choynowski, 1939

Flytying w praktyce / March Brown w 7 odsłonach

 


Komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz

Przejdź do logowania
Partnerzy i wspierający GM
Gamakatsu