Skrzydełka część II

Eliminowanie błędów i modelowanie stylów

Skrzydełka część II

Eliminowanie błędów i modelowanie stylów

autor: Jarosław Zych

 

 

Poprawne zawiązanie skrzydełek – co szczegółowo opisałem w pierwszej części cyklu - to furtka  do tego, by tworzyć przynęty, których nie trzeba będzie się wstydzić. Ale teraz chciałbym podpowiedzieć kilka rozwiązań, które sprawią, że nasza muszka stanie się ozdobą pudełka i obiektem pożądania innych wędkarzy … oraz ryb. Równolegle chciałbym też wskazać na sposoby, które uchronią nas przed kardynalnymi błędami, niweczącymi starania o piękny wygląd muchy.

Temu odcinkowi nich patronują dwa główne przesłania:

- Dobierajmy model skrzydełek nieprzypadkowo, lecz zawsze dopasowujmy go do konkretnego wzoru muchy.   

- Mucha wygląda tak dobrze, jak jej najgorzej wykonany element, dlatego nie bagatelizujemy błędów w poszczególnych etapach pracy, licząc że „jakoś się schowają” i usuwajmy je na bieżąco.

 

Skrzydełka wykonywane z pasemek promieni, choć wyglądają bardzo delikatnie i rachitycznie wymagają zdecydowanego traktowania. Gdy chwytamy pasmo w celu korygowania go lub ustawienia do pionu, to zawsze powinien być to chwyt pewny i mocny. Zbyt słabe ujmowanie skrzydełek palcami czy pincetą, może prowadzić do rozwarstwienia się promieni lub innych defektów. Z drugiej strony, zbyt mocne, brutalne trzymanie pasemek podczas np.: zaciskania pętli nici wiodącej spowoduje przecięcie promieni cieniutką nitką. Jak widać sprawdza się tu zasada złotego środka. Kilkadziesiąt przywiązanych skrzydełek powinno wystarczyć do utrwalenia poprawnych odruchów i wybrania odpowiedniej siły oraz zdecydowania w działaniu. Czasem jednak zdarzają się drobne defekty skrzydełek, nawet w muszkach doświadczonych krętaczy. Na szczęście wiele z nich da się korygować bez specjalnego uszczerbku dla ogólnej konstrukcji muszki.

Oto najczęstsze problemy z którymi się spotykamy:

  1. Nierówne szerokości skrzydełek. Jeśli zauważymy tę wadę już po zawiązaniu i ustabilizowaniu pionowym skrzydełek, a nie chcemy wiązać ich ponownie, to jedynym sensownym wyjściem z sytuacji jest zwężenie szerszego skrzydełka. W tym celu, ostrożnie, szpikulcem oddzielamy pojedyncze promienie z szerszego skrzydełka, aż do wyrównania różnicy szerokości. Niepotrzebne promienie możemy wyciąć u nasady nożyczkami (miejsce wycięcia zamaskujemy jeżynką). Mniej bezpiecznym sposobem na pozbycie się zbędnych promieni jest wysunięcie ich (poprzez mocne pociągnięcie do tyłu) lub oderwanie (poprzez mocne szarpnięcie w dół). (Fot. 1, 1a) Choć wtedy pozbywamy się całkowicie niepotrzebnych promieni, to istnieje ryzyko uszkodzenia całego pasma. Większe ryzyko, ale lepszy efekt … jeśli się uda !

Teoretycznie, istnieje możliwość dowiązania pojedynczego promienia i dołączenia go masowaniem do już postawionego węższego pasemka skrzydełka. Po kilku próbach udała mi się ta sztuka i stwierdzam…, że nie ma to kompletnie sensu! Po pierwsze, dołączany promień u nasady jest oddzielony nawojami nici wiodącej od reszty skrzydełka i będzie miał tendencje od oddzielania się. Po drugie mucha staje się naprawdę mocno obciążona dodatkowymi nawojami nici wiodącej. Dlatego, albo posłużmy się sposobem usuwania zbędnego promienia z szerszego skrzydełka, albo … na tak wczesnym etapie pracy nad muchą, zawiążmy nowe skrzydełka, gdy sytuacja jest krytyczna.   

  1. Rozwarstwienie – jeśli promienie nie przemieściły się a jedynie rozszczepiły, to wystarczy już spionowane skrzydełka wymasować opuszkami palców – podobnie jak ma to miejsce przy początkowym przygotowaniu pasemek. Jeśli jednak skrzydełka przemieściły się po rozwarstwieniu (pasmo zamiast pojedyncze stało się podwójne lub zrolowane), to pozostaje właściwie tylko zawiązanie nowych skrzydełek. Wyjątkiem jest sytuacja, w której rozwarstwieniu uległ jeden – dwa skrajne promienie. Wówczas postępujemy jak w przypadku nierównej szerokości.

Rozwarstwienia można jeszcze próbować naprawiać w ten sposób, że rozszczepione pasmo u samej nasady mocno przesuwamy względem siebie tak, by na nowo stworzyć jedną płaszczyznę od miejsca wiązania aż po czubki skrzydełek. Zabieg taki najlepiej dokonać za pomocą dwóch pincet (Fot. 2).

Z doświadczenia wiem jednak, że ta operacja rzadko kończy się sukcesem. Pamiętajmy, iż nawet jeśli końcówki skrzydełek uda nam się połączyć, zaś u nasady będzie rozwarstwienie to, po pierwszym rzucie taką muszką, skrzydełka się rozejdą.

 

Polecamy:

 

Flytying w praktyce / Cząstki elementarne czyli analiza składowych i budowy sztucznej muszki

Wszelkiego typu rozwarstwienia i zrolowania spowodowane są zwykle przez:

  • dobranie zbyt szerokich pasm
  • dobranie zbyt sztywnych pasm
  • za słabe uchwycenie skrzydełek podczas wiązania pierwszego nawoju mocującego lub podczas pionowania ich,
  • zaciskanie skrzydełek tzw. pętlą otwartą (nić biegnąca do nawijarki nie przylega do trzonka)
  • przyłożenie pasm nie od góry lecz z boku trzonka, tę tendencję widać szczególnie przy skrzydełku lewym (nie tym, na które patrzymy wiążąc je)

(Rys. 1c, 1d, 1e).

Poprawny chwyt, patrz: (Rys. 1f)

  1. Nierówna długość skrzydełek. Jeśli jedno ze skrzydełek jest zbyt długie to mocno chwytamy końcówki promieni (końcówki, które łączyły się ze stosiną) i równomiernie ciągniemy, uważając by nie wyrwać całego skrzydełka. Równocześnie palcem wskazującym i kciukiem ujmujemy mocno nasadę wiązania skrzydełek nie dopuszczając do skręcenia lub rozwarstwienia się pasm.

Gdy chcemy wydłużyć skrzydełko, postępujemy analogicznie z tą różnicą, że ciągniemy za końcówki skrzydełek. Ta operacja niestety bywa trudniejsza i bardziej ryzykowna. (Rys. 2, 2a)

Gdy pojedynczy promień wystaje z ułożonych skrzydełek ( przesunął się równolegle wzdłuż pasma) to albo usuwamy go zupełnie, gdy jest to promień skrajny (jak to zostało opisane), pamiętając o dopasowaniu szerokości drugiego skrzydełka, albo ucinamy jego wystający wierzchołek. Można też upalić go rozżarzonym szpikulcem. Obcinanie (wypalanie) nie jest najbardziej eleganckim sposobem i niestety pogarsza jakość skrzydełek. Choć przy niewielkiej amputacji możemy praktycznie całkowicie zamaskować jej skutki, delikatnie masując końcówkę skrzydełka. ( Fot. 3, 3a )

Nierówności najlepiej korygować na bieżąco tzn.: im więcej czasu i staranności poświęcimy odpowiedniemu wymierzeniu skrzydełek, tym większa pewność, że nie będą one wymagały korekty.

  1. Można powiedzieć, że standardową i bezinwazyjną korektą skrzydełek jest zmiana ich położenia na trzonku haczyka. Chcąc przesunąć skrzydełka bliżej lub dalej oczka, ściskamy palcem wskazującym i paznokciem kciuka miejsce wiązania skrzydełek do trzonka i przesuwamy je. Jeśli wiązanie jest na tyle mocne, że nie daje się ruszyć lub nasz paznokieć niepokojąco się wygina, możemy pchnąć wiązanie końcówką płaskiej pincety lub tzw. dopychaczem (narzędziem wyglądającym jak łyżeczka kosmetyczna do podważania skórek – tyle że nieostra) Uwaga: przy tej korekcie zawsze działamy siłą na miejsce wiązania, nigdy na same skrzydełka ! (Fot. 4)

Z kolei okręcanie skrzydełek wokół trzonka (osią obrotu jest trzonek) najlepiej dokonać poprzez mocne złapanie nasady wiązania, opuszkiem palca wskazującego oraz kciuka i przekręceniu skrzydełek w lewo bądź prawo (Rys. 3).

  1. Jeśli chcemy korygować położenie skrzydełek względem ich osi pionowej (okręcać je) najlepiej robić, to łapiąc skrzydełka od góry, u ich nasady opuszkami palca wskazującego i kciuka. Równie dobrym sposobem jest uchwyt od góry za pomocą płaskiej pincety. (Fot. 5) (Dotyczy zarówno korekcji pojedynczego skrzydełka jak i pary)

Lansowane przez niektórych autorów ujmowanie skrzydełek szczypcami samozaciskowymi uważam za działanie błędne i destrukcyjne w większości sytuacji. Po pierwsze, szczypce łapią bardzo mocno promienie, a my nie mamy żadnej kontroli na siłę ścisku, która może być na tyle duża, że pasma ulegną uszkodzeniu. Po drugie, szczypce mają tendencje do łapania nierównomiernego – końcówki szczypiec najmocniej, im dalej od końcówek tym uchwyt jest słabszy. Może to powodować, że część promieni w ogóle nie będzie łapana szczypcami. Skutkiem tego dochodzi do rozwarstwień pasemek.

Pamiętajmy, że skrzydełka przy stawianiu zmieniają swój wygląd. Niektóre mankamenty mogą zaniknąć – np. pofalowanie pasm zaciśniętych nicią wiodącą, ale mogą się też pojawić – np. rozwarstwienia czy nierówna długość skrzydełek. Warto dodać, że większość operacji powinna być dokonywana jak najbliżej miejsca wiązania skrzydełek (ich nasady).

W tym momencie pokuszę się o jeszcze jedną bardzo ważną dygresję: współczesne haczyki, zwłaszcza do suchej muchy wykonane są często z bardzo cienkiego druku. I choć hasła reklamowe mówią o ich niebywałej wytrzymałości, to nie oszukujmy się, nie są to pręty zbrojeniowe, tylko delikatne druty o średnicach mierzonych w dziesiątych częściach milimetra. Dlatego każdą operację, w której występuje duża presja na haczyk – zwłaszcza blisko oczka – bo wtedy dodatkowo pojawia się efekt dźwigni – wykonujmy tak, by zabezpieczać trzonek haczyka i przeciwdziałać sile wyginającej go. Czyli np. kiedy pchamy dopychaczem nasadę wiązania skrzydełek, to drugą ręką blokujmy możliwość ugięcia trzonka haczyka.     

         Kiedy już wiemy jak przywiązać poprawnie skrzydełka możemy przejść do omówienia ich modyfikacji i forowania .

Powtarzając za Wojciechem Węglarskim - pewnym wzorem idealnego kształtu skrzydełek jest wypromowana przez Halforda sylwetka o charakterystycznych końcówkach. Jak słusznie zauważył autor w „Poradniku wędkarskim”, przypalanie papierosem (przycinanie) skrzydełek od góry, w celu nadania im odpowiedniego kształtu jest wbrew sztuce flytierskiej. Jeśli chcemy uzyskać takie skrzydełka to kupmy sobie skowronka (bywają w specjalistycznych sklepach flytierskich) lub szpaka (łatwo dostępne np. we Włoszech gdzie masowo są trzebione, jako szkodniki winnic). Podobny kształt możemy też uzyskać z odpowiednio wymasowanej kaczki.

Z tego samego pasma możemy przywiązać skrzydełka o bardzo różnych kształtach. Aby łatwiej było omówić możliwe modyfikacje przyjrzyjmy się anatomii samego pasma na skrzydełka (Rys. 4)

Chcąc uzyskać jak najbardziej półokrągłe końcówki skrzydełek wiążąc je, przykładamy do trzonka górną krawędź pasma. Końcówki po masowaniu powinny być pod leciutko ostrym kątem (szpic na dole). (Fot. 6, 6a )

Gdy kąt będzie nieco ostrzejszy to powstaje mój ulubiony kształt (Fot. 6b).

Piękny, jętkowy profil uzyskamy, gdy przy takim wiązaniu, końcówki po masowaniu będą ścięte pod bardzo ostrym kątem, bliskim ich anatomicznemu, pierwotnemu położeniu (szpic na dole) (Fot. 7, 7a).

Warto korzystać z tego sposobu przy wiązaniu skrzydełek suchego March Browna z lotek kury bażanta (Fot. 8).

Jeszcze mocniej podkreślimy jętkowy kształt skrzydełek, gdy wiążąc je przyłożymy dolną krawędź pasma do trzonka, ale końcówki promieni zwrócone będą w stronę kolanka haczyka. Oczywiście końcówki po masowaniu pozostają ścięte pod mocno ostrym kątem bliskim ich anatomicznemu, pierwotnemu położeniu (szpic do góry) (Fot. 9, 9a).

Jest to odwrotne przyłożenie skrzydełek, niż w opisywanej szczegółowo metodzie (patrz część l) uznanej w niniejszych rozważaniach za podstawową. Pamiętajmy, że może wystąpić tu wada dużej główki.

         Dosyć łatwo wiąże się skrzydełka z tzw. trudnych piór (choćby wspomniana lotka kury bażanta) gdy przykładamy do trzonka dolną krawędź pasma zaś końcówki po masowaniu pozostają ścięte pod mocno ostrym kątem bliskim ich anatomicznemu, pierwotnemu położeniu (szpic do góry, kocówki przed oczko) (Fot. 10, 10a).  Niestety wygląd tych skrzydełek nie jest specjalnie elegancki.

Generalnie promienie w paśmie skrzydełka położone niżej, podczas stawiania ich do pionu, będą „skracać” się w stosunku do tych położonych wyżej. (Rys. 5) I jeszcze jedna ogólna uwaga: jeśli pasmo jest ustawione tak, że końcówka po masowaniu pozostaje ścięta pod mocno ostrym kątem bliskim ich anatomicznemu, pierwotnemu położeniu, to takie skrzydełko jest optycznie węższe, niż gdy po masowaniu końcówka jest prostopadła do krawędzi pasma. Warto o tym pamiętać i przy wykonywaniu skrzydełek ściętych pod ostrym katem powinniśmy oddzielać szersze pasmo o 1-3 promienie.

Na koniec chciałbym zdradzić jeszcze jeden sekret, który wybitnie dodatnio wpłynie na wygląd waszych muszek. Wszelkich operacji typu cięcie, przesuwanie skrzydełek po trzonku haczyka, korekty długości etc. powinniśmy dokonywać tak, by dłoń manipulująca (narzędzie) była podparta drugą dłonią lub wspierała się na imadle. Jedna ręka, zwłaszcza uniesiona wysoko, jest bardzo narażona na wszelkiego rodzaju drgania, nasilające się przy zmęczeniu. Jeśli zależy nam na precyzji, pamiętajmy aby szukać podparcia. Oto przykłady (Fot. 11, 11a, 11b)

Gdy uczę kogoś wiązania much, chyba właśnie tę zasadę staram się zaszczepić jako ogólną podstawę wszelkich działań flytierskich. Wiele osób uzna to może za banał (i będzie miało rację), lecz niektórzy flytiersi nawet z długoletnim stażem nie korzystają z dobrodziejstw wynikających z posiadania dwojga dłoni. 

Przystępując do odświeżania powyższego artykułu zastanawiałem się jaki powinien być kolejny krok w tym cyklu. Pierwotnym założeniem miało być omówienie tzw zamku (metody) Halforda oraz bardzo wyspecjalizowanych metody wiązania, stawiania i modyfikacji skrzydełek.

Po przemyśleniu doszedłem do wniosku, że rozwijanie tematu skrzydełek należy odłożyć do chwili gdy omówiona zostanie cała konstrukcja suchej muchy. Wszelkie modyfikacje służą zwykle uzyskaniu konkretnych korzyści wizualnych czy użytkowych. Zatem warto najpierw posiąść wiedzę o tym, jak mucha powinna być zbudowana od początku do końca, by późnej dokonywać modyfikacji dających nam pożądany  efekt, a modyfikacje te powinny być uzupełnieniem całej kompozycji, nie zaś oderwaną od reszty fantazją.

W kolejnej odsłonie cyklu przejdę zatem do następnego  etapu pracy, czyli OGONKA z tzw „przyległościami”…

 

Inne artykuły:

Poradnik młodego flytiera / Stanowisko, materiały, syntetyki, wizja muchy

Poradnik młodego flytiera / Ułatwienie kręcenia i co się chce kręcić

Partnerzy i wspierający GM
Gamakatsu