Klinkhamer Special

obchodzi 25 urodziny

Klinkhamer Special obchodzi 25 urodziny

Autor Hans van Klinken

Zawsze z wielką chęcią po raz kolejny przeglądam notatki z początków mojej przygody z wędkarstwem muchowym.  Mój pamiętnik sprawia, że ówczesne spostrzeżenia i wydarzenia są zawsze pod ręką czyniąc je bardziej realnymi i żywymi. Zauważyłem, że im bardziej się starzeję tym częściej do nich wracam. Czasami czytam tylko komentarze odnoszące się do poszczególnych wypraw wędkarskich, co pozwala mi przypomnieć sobie konkretną wyprawę. Nie ukrywam, że sprawia mi to wiele przyjemności. Częściej jednak szczegółowo analizuję zapiski dotyczące much, które kręciłem w określonych miejscach. Nie tylko rodzaj użytej muchy czy sposób łowienia był dla mnie istotny. Wybór materiałów użytych przy wiązaniu konkretnego wzoru również były ważne. Dopiero teraz po wielokrotnej analizie moich notatek zdałem sobie sprawę jak naprawdę ważne stały się informacje dotyczące użytych wówczas materiałów.

Każdy wyobraża sobie zapewne, że posiadam ogromną kolekcję sztucznych much w swoim domu. Niestety nie uważam się za kolekcjonera muszek. Spędzam sporo czasu czytając stare materiały dotyczące kręcenia muszek skupiając swoje myśli głównie na technikach używanych do kręcenia określonych wzorów. Przez całą swoją karierę zgromadziłem ogromną ilość materiałów dotyczących muszkarstwa: stare książki, listy prywatne o kręceniu much jak i liczne magazyny jak na przykład Fishing Gazette. Jeśli chodzi o te materiały mogę dumnie powiedzieć, że rzeczywiście je kolekcjonuję.

Swoją przygodę z kręceniem muszek zacząłem w 1976 roku, ale dopiero w 1981 zacząłem projektować nowe i ulepszać stare sprawdzone wzory. Moja kolekcja materiałów dotyczących muszkarstwa okazała się bezcennym źródłem informacji. Oprócz wertowania przeróżnych dostępnych informacji dotyczących kręcenia muszek wymieniałem swoje notatki i spostrzeżenia z najbliższymi przyjaciółmi. Starałem się zgłębić wszystko to, co tylko byłem w stanie. Wiele było tak zwanych fantazyjnych wzorów, wiele przypadkowych, ale chyba najwięcej dokładnych imitacji owadów w różnych stadiach swojego życia. Czego w tych pięknych muszkach brakuje? Brakuje historii związanej z każdą z nich.  Ciekaw jestem pierwotnych zamysłów ich wynalazców, ich prób i błędów związanych z techniką wiązania a także doboru materiałów. Denerwuje mnie często fakt, że sporo muszek straciło swoje oryginalne nazwy, które zostały tak zmienione że ich pierwotne oryginalne nazwy odeszły bezpowrotnie w zapomnienie.

Zrozumieć, o co chodzi…

Nie jest żadną tajemnicą, że muszki typu parachute były moimi ulubionymi wzorami przez przeszło 25 lat. Na początku swojej przygody z muchą używałem tradycyjnych angielskich much z jeżynką nawiniętą na trzonku haczyka. Wówczas to spotkałem szwedzkiego wędkarza, dzięki któremu wprowadziłem wiele zmian i zacząłem eksperymentować zarówno przy kręceniu i jak i łowieniu. Zaprezentował mi muchę zwaną Rackelhanen która uwolniła mnie od tradycyjnego spojrzenia na wiązanie sztucznych much. To nie tylko uczyniło mnie bardziej nowatorski, ale pozwoliło spojrzeć z innej perspektywy i zmusiło do używania wielu materiałów nigdy dotąd przeze mnie nie używanych.

Rackelhanen chociaż bardzo popularny i znany po dziś dzień na półwyspie skandynawskim nigdy nie zyskał należytej mu sławy gdzie indziej. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak wyglądałoby moje wędkarstwo bez odkrycia tej muchy. Tak naprawdę ta brzydka imitacja chruścika dała mi tyle wiary w siebie i inspiracji, że byłem w stanie zacząć kompletnie nową erę wiązania much. Osobiście bardzo cenię  krętaczy za nowatorstwo i kreatywność, lecz uważam że kreatywność nie może to przesłonić ani zmienić w żaden sposób historii rozwoju danej muchy.

 

Nazwa

Nigdy nie widziałem żadnej innej muchy, której nazwę przekręcano tak wiele razy jak Klinkhamera. W pierwszej chwili byłoby to wytłumaczalne gdyż w latach osiemdziesiątych wszystkie swoje notatki były zapisywane na papierze w tradycyjny sposób. Ze względu na swój raczej przeciętny charakter pisma mógłbym jednak zrozumieć drobne błędy pojawiające się tu czy tam. Później zauważyłem jednak, że wiele osób zaczęło w sposób świadomy zmieniać nazwę muszki. Do dnia dzisiejszego nie mogę tego zrozumieć! W Niemczech zwali ją Nordisher Hammer albo Klinki w USA the Clinck, więc często dostawałem pytania o różnych typach Hammerów, o których nie miałem żadnego pojęcia. Słyszałem, więc o żółtych, różowych czy też niebieskich hammerach! Oczywiście nie mogę zaprzeczyć, że nie byłem dumny z tego, że moja mucha wzbudzała takie zainteresowanie. Nazwę podsunął nie kto inny jak sam Hans de Groot. Przez ostatnie 15 lata otrzymałem ponad 200 listów z zapytaniem, dlaczego akurat wybrałem taką nazwę dla swojej muszki i co ona oznacza.

W Szwecji, w pobliżu miejsc gdzie często wędkowałem w swojej młodości znajduje się góra zwana Hammer. Wielu uważało, że nazwa hammer pochodziła od angielskiego sledgehammer czyli strzelać z armaty. Nic bardziej błędnego. Tak naprawdę jej prawdziwą nazwą było LT Caddis a konkretnie 6 muszka z tej serii, którą stworzyłem w Skandynawii w latach 1981-1991. Więc Klinkhammer Special jest nazwą wymyśloną przez Hansa de Grote’a i Tony Lindhout’a, którzy zresztą obydwaj byli w naszym składzie edytorskim. Uważali, że LT Caddis nie jest odpowiednią nazwą dla tak świetnej muszki i o takich możliwościach, więc zdecydowali się ją zmienić drażniąc mnie poniekąd. Akurat na tym konkretnym spotkaniu edytorskim byłem nieobecny i jak mi powiedzieli chcieli tknąć w nią trochę skandynawskiego stylu. Najbardziej lubiłem wędkować w Skandynawii, byłem nią zauroczony, więc tak narodziła się nazwa tej muchy.

LT – oznacza kolor  light tan (jasny beż), był to kolor nr. 19 dubbingu produkowanego pod nazwą Fly Rite Poly dubbing ponieważ wszystkie 44 wzory much z tej serii wykorzystywały taki sam kolor dubbingu.

Zamysły powstania Klinkhammer’a Special

Według mnie zanim zaczniemy wiązać Klinhammer’a powinniśmy wiedzieć, o co mi chodziło gdy tworzyłem ten wzór. Chociaż pierwsze wariacje znanego skandynawskiego wzoru Racklehanen’a okazały się bardzo skuteczne, nigdy nie byłem do końca z nich zadowolony. Powód był bardzo prosty. Wówczas nie zdawałem sobie sprawy z tego, że zarówno Kenneth Bostrom, który wynalazł tą muchę jak i ja podczas wiązania robiliśmy kardynalne błędy. Nie znałem wówczas, bądź nie opanowałem jeszcze wielu technik wiązania, które znam dzisiaj. Te błędy skutecznie uniemożliwiały ówczesnym naszym wzorom unosić się na powierzchni w sposób, jaki sobie wyobrażał Kenneth. Wiele z moich muszek nie pływało i nie spadało na wodę tak jak tego chciałem. Dla wielu krętaczy takie muchy stają się wzorami nieodpowiednimi czy wręcz bublami. Jako, że miałem sposobność łowić tymi muszkami zauważyłem, że moje niepowodzenia miały swe źródło w błędach podczas wiązania. Przeanalizowałem całą sprawę i znalazłem źródła moich problemów. Wiązałem je z pojedynczymi i dużo dłuższymi skrzydełkami, więc czasami znoszone były ze skrzydełkami rozłożonymi płasko na powierzchni. To było przyczyną wielu pustych zacięć i strat ryb gdyż haczyk był prezentowany pod nieodpowiednim kątem. Zauważyłem też, że stosowałem zbyt dużo środka polepszającego pływalność i nanosiłem go jeszcze w zły sposób na muchę. Ryby zbierały muszki jak w amoku, lecz miałem o wiele za dużo pustych zacięć. Wyjmowałem około 3 ryb na 10 brań. Aby rozwiązać ten problem dodałem jeżynkę wokół skrzydełka jak to widziałem wcześniej w książce Eric’a Leisera i w taki sposób powstała moja pierwsza muszka typu parachute. Po tych korektach moje much zaczęły pływać tak jak chciałem, ale to nie było jedynym powodem związania się z muszkami typu parachute. Mniej więcej w tym samym czasie odkryłem, że muszki osadzone trochę głębiej w tafli wody były bardziej produktywne od tych unoszących się trochę wyżej lub całkiem na powierzchni wody.

Kolejne odkrycie, które poczyniłem było jednym z najważniejszych w mojej karierze. Można powiedzieć, że to lipień przyczynił się do tego. W tamtych czasach ciągle używałem muszek z gęstą jeżynką wiązaną wokół trzonka haczyka w tradycyjny sposób i sporym ogonkiem. Podobał mi się sposób, w jaki pływały na powierzchni i to, że doskonale je widziałem. Uwielbiałem obserwować jak lipienie je zbierały. Pewnego razu po krótkim rzucie zauważyłem, że agresywnie zachowujący się lipień zamiast połknąć muszkę odepchną ją tylko pyszczkiem na bok. Po dalszych obserwacjach zauważyłem, że dzieje się to dość często, że ryba zamiast połknąć przynętę tylko ją z lekka trąca lub odpycha na bok.

Dziś, o lipieniu wiem o wiele więcej, o jego biotypie i zachowaniu podczas żerowania. Najczęściej żeruje on przy dnie gdyż tak jest zbudowany. Teraz dopiero zdałem sobie sprawę, dlaczego miałem tyle pustych zacięć używając muszek z tradycyjną jeżynką. Lipień potrafi podnieść się do muchy płynącej na powierzchni bardzo szybko, lecz ze względu na budowę otworu gębowego bardziej przystosowany jest do żerowania przy dnie. Charakterystyczne wystające ukształtowanie otworu gębowego lipienia jest niemal idealnym do pobierania pokarmu z dna rzeki. Oczywiście lipień przystosował się również do pobierania owadów płynących po powierzchni jak też próbujących się przedostać do powierzchni(tzw. emergerów). Zdarzają się lipieniowi również wyskoki do owadów latających tuż nad lustrem wody. Widziałem takie skoki wiele razy zwłaszcza w północnych rejonach arktycznych. Podczas łowienia lipieni na suchą muchę, jego szybkość podnoszenia się do muchy i kształt pyska zaważa na chybieniu celu, jakim jest nasza mucha a w konsekwencji pustym zacięciu. Ten problem znacząco się zmniejsza w przypadku stosowania much typu parachute czy tkwiących jeszcze głębiej w powierzchniowej warstwie wody, emergerach. Tą teorię udowodniłem wiele razy po wynalezieniu Klinkhammer’a. Mój sposób wiązania- gdzie tułów imitacji tkwi w powierzchniowym filmie wody w sposób przypominający zanurzoną część góry lodowej - rozwiązał problemy nie trafiania ryb w muchę i znacząco poprawił skuteczność zacięć. Według znanego eksperta od wiązania much Oliviera Edwards’a skuteczność zacięcia wzrosła o około 60%. Oprócz znaczącej poprawy w efektywności zacięć, zauważyłem też, że 8 z 10 zaciętych ryb były poprawnie zapięte za górną wargę.

Podczas sesji kręcenia podwodnych zdjęć i filmów w Kanadzie używając standardowej szybkości kamery(24 klatki na sekundę) nie byliśmy w stanie sfilmować lipienia zbierającego muchy z prostego powodu, że zbierał on je zbyt szybko, aby to nagrać.

Dlaczego w warstwie powierzchniowej albo tuż pod nią…

Łowienie na muchy typu parachute ma wiele korzyści. Myślę, że zaczyna się już od prezentacji muchy. Dobrze zawiązana muszka typu parachute nie tylko perfekcyjnie ląduje na powierzchni, ale unosi się na niej przez cały czas spływania muchy. Według mnie jest to jedna z najbardziej stabilnych much, a ukręcona z odpowiednich materiałów świetnie utrzymuje się we wszelkiego rodzaju załamaniach prądowych czy szybkim nurcie. Zamysł muszki typu parachute był, aby zaprezentować imitację, która bardziej zbliżona jest do sylwetki prawdziwego owada unoszonego z nurtem wody. Być może to kolejny powód, dlaczego uzyskuje się lepsze wyniki stosując muszki tego typu. Gdy próbujemy zaimitować owada tylko niektóre czynniki są ważne. Ogólnie koncentrujemy się na wielkości, kształcie, kolorze i ruchu. Myślę, że są inne czynniki, które mogą być decydujące a nie zostały jeszcze odkryte. Ciągle ich szukam. Kilka lat temu zacząłem inaczej postrzegać sylwetkę muchy widzianej przez rybę na powierzchni wody. Teraz na swoich zajęciach sporo czasu poświęcam na dokładne wytłumaczenie młodym adeptom muszkarstwa jak ważny jest cień muchy widziany przez rybę, o kształcie nawet nie wspominam. Próbuje postrzegać go nieco inaczej. Wiatr wpływa na poruszanie się owadów po powierzchni i to również staramy się brać pod uwagę kręcąc nasze muchy. Jednak jak wielu krętaczy bierze pod uwagę słońce i kąt jego promieni padających na muchę, gdy unosi się na powierzchni? Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak ważna jest sylwetka czy zarys muchy widziany przez rybę, i jak wielki ma to wpływ na różne typy much podpowierzchniowych jak na przykład pajączki (spiders). Nie potrafię jak na razie wytłumaczyć powodu, dlaczego niektóre wybredne ryby biorą muchę tylko podczas wschodu lub zachodu słońca lub też gdy słońce zostanie przesłonione przez chmury.

Problemy w kręceniu …

Myślę, że zbliżamy się do sedna sprawy. Poniekąd jestem zmuszony do pisania o tym gdyż czytałem i widziałem wiele błędów popełnianych w przygotowywaniu Klinkhammera. Zapewne nie wszyscy zgodzą się z moimi wyjaśnieniami, ale postaram się w miarę swoich możliwości wyjaśnić pewne rzeczy. Dlaczego używam takich a nie innych materiałów, haczyka o takim a nie innym kształcie i dlaczego w taki akurat sposób przywiązuje jeżynki moich muszek. Postaram się także wytłumaczyć, dlaczego ciągle stosuję te same materiały, które po raz pierwszy używałem do kręcenia i preferuje je od innych. Uważam, że posiadam niezbędne kwalifikacje i wiem o czym mówię gdyż sam już kilkanaście razy próbowałem udoskonalać Klinkhammera. Ale przykro to mówić, niewiele z moich modyfikacji okazało się być lepszych niż oryginalnie zawiązany Klinkhammer.

 

Jeżynka(część pierwsza)……

W przeciwieństwie do tego, co większość ludzi sądzi, odkryłem, że wcale nie potrzebujemy najlepszej, jakości piór na jeżynki muszek typu parachute. Jednak, im skromniejsza, chudsza muszka tym ważniejsza staje się sprawa doboru odpowiedniego materiału na jeżynki. Są też krętacze, którzy sądzą, że wszelkiego rodzaju odpadki piór kogucich są idealne na muchy typy parachute. Z tym również całkowicie się nie zgadzam. Myśląc logicznie dojdziemy do tych samych konkluzji, muchy tego typu utrzymują się na powierzchni dzięki dobrze zbalansowanej i horyzontalnie zawiązanej jeżynce. Ogonek może pomóc zwłaszcza przy haczykach z prostym trzonkiem, lecz nie jest konieczny. Zbyt zła, jakość pióra i tym samym jego miękkie promienie mogą spowodować, że mucha zamiast pływać zacznie tonąć. Jest jeszcze jeden ważny czynnik powodujący, że powinniśmy stosować pióra na jeżynki o sztywnych i twardych promieniach przyzwoitej jakości. Pomyślmy przez chwilę o rzutach i sile, jakiej używamy podczas manewrowania muchówka. Jeżynka typu parachute zawiązana z miękkich kiepskiej jakości piór szybko się odkształci tracąc swoją idealnie horyzontalną pozycję a to na pewno wpłynie na jej pływalność. Siła oddziałująca na muchę podczas rzutów odkształca jeżynkę kiepskiej jakości ku górze więc czasami już przy pierwszej prezentacji, muszka odmówi nam posłuszeństwa i zacznie tonąć. Dzieje się tak często może już nie za pierwszym rzutem, ale po kolejnych muszka pływa coraz gorzej i w konsekwencji tonie. Widziałem wiele artykułów ozdobionych wieloma pięknymi zdjęciami przeróżnych Klinkhammerów, których skuteczność według mnie byłaby co najmniej wątpliwa. Mam mnóstwo silnych argumentów popierających moje zdanie. Co więcej, odkryłem, że jeżynka zawiązana tylko z dwóch czy trzech obrotów nie będzie dobrze pływać. Stało się dla mnie już dawno jasne, że kiepska jeżynka nigdy nie będzie w stanie utrzymać ciężkiego haczyka w odpowiedni sposób na powierzchni. Jakakolwiek muszka zawiązana z miernej jakości piór nie będzie nadawała się do łowienia. Będziemy więc potrzebować dość długiego piórka na jeżynkę złożoną z wielu obrotów. W zależności od wielkości muchy, którą będziemy wiązać będzie to nawet siedem czy osiem obrotów. Ja zazwyczaj robię tyle obrotów aż zacznie zmieniać się naturalny kierunek promieni piórka podczas procesu nawijania w przeciwny. Według mnie przy wiązaniu naszych much powinniśmy się kierować siłą obserwacji i najprostszymi odruchami. Jednym z najważniejszych moich „narzędzi” przy wiązaniu much jest szklanka z wodą lub inne naczynie. Widok uwiązanej muchy od „spodu” szybko nam odpowie czy wszystko jest tak jak być powinno. Nawet obecnie pomimo dużego doświadczenia i wprawy w wiązaniu muszek ciągle używam naczynia z wodą. Zawsze pragnę ujrzeć wynik mojego wiązania a także zaobserwować jak dużo wody może wchłonąć moja mucha zanim zatonie. Zanim przejdziemy do dalszej części naszych rozważań chciałbym dodać jeszcze bardzo ważne spostrzeżenie dotyczące wielkości jeżynek. Wykonałem wiele Klinkhammerów, które na pierwszy rzut oka mają przy duże jeżynki. Nie wiem, co dokładnie imitują, lecz są one bardzo skuteczne. Co więcej, gdy porównuję te same wzory much wiązane przez moich przyjaciół i znajomych, moje muszki wyróżniają się właśnie przydużymi jeżynkami.

 

Jeżynka (część druga)…..

 

Moją technikę wiązania jeżynki uważam za najlepszą, pominąłem jednak jeden wyjątek, gdy nie stosuje się do jej zasad. Otóż przy wiązaniu  Klinkhammerów na szybką wzburzoną wodę daję o wiele więcej materiału na skrzydełka niż zwykle. W tym akurat przypadku jeżynka nie jest najważniejsza mówiąc o pływalności muchy. Poly Yarn stosowany na skrzydełka spełnia główna rolę i to on utrzymuje muchę na powierzchni.

 

Skrzydełko…..

 

Chciałbym abyśmy szczegółowo zbadali materiał, który zastosujemy do skrzydełek naszej muszki. Gdybym posiadał trochę lepszy wzrok i widział lepiej i dalej, zapewne stosowałbym technikę stapianego skrzydełka autorstwa Tomasa Olsona do wielu swoich muszek typu parachute. Niestety go nie posiadam i właśnie dlatego zacząłem kręcić muszki, w których priorytetem skrzydełka stała się jego dobra widoczność na szybkiej i wzburzonej wodzie.

Gdy zacząłem łowić Klinkhammerem częściej, zauważyłem że skrzydełko było bardzo pomocne przy łowieniu lipieni które  potrafią zassać muchę z powierzchni nie zostawiając żadnego śladu na niej. Miałem również podobne odczucia podczas polowania na łososia. W tych właśnie przypadkach mój słaby wzrok okazał się zaletą. Zacinałem wtedy gdy duże białe skrzydełko znikało mi z pola widzenia. W ten właśnie prosty sposób wyholowałem setki ryb.

Najistotniejsze elementy przy doborze materiału na skrzydełko jest to że musi być zdecydowanie jaśniejszy od koloru wody na której łowimy, materiał nie może być śliski i stosina piórka z którego kręcimy jeżynkę musi się na nim dobrze trzymać. Gdy wiążemy muchy typu parachute szybko zauważymy, że zarówno materiał na skrzydełko, jeżynka jak i nić wiodąca muszą do siebie perfekcyjnie pasować. Jeśli nić wiodąca lub jeżynka ześlizguje się ze skrzydełka zbyt łatwo to nasza muszka nie będzie trwała i długo nam nie posłuży.  Największym błędem, jaki większość ludzi robi podczas prób kręcenia Klinkhammera jest nie zdawanie sobie faktu jak ważna jest pływalność materiału, z którego wykonany jest słupek skrzydełka(poly yarn). Widziałem wiele osób wiążących duże Klinkhammery używając materiału na skrzydełka, który był nieodpowiedni i mucha tonęła już podczas testów w szklance z wodą. Gdy używa się dużych haków tak jak ja to robię skrzydełko wraz z dubbingiem musi być lżejsze od wody. W przeciwnym razie nasza mucha z pewnością zatonie. Moja dobra rada to sprawdzanie jakości materiału, który zamierzamy użyć na słupki skrzydełek. Wystarczy obciąć niewielki kawałek naszego materiału zwinąć w supełek wielkości peletu do karmienia ryb i wrzucić to w wodę. Jeśli nie zatonie nasz materiał na pewno się sprawdzi. W każdym innym przypadku nie kupujmy materiału. Najlepsze osiągalne materiały typu poly yarn to: Sillicone yarn produkowany przez firmę Niche( najlepiej sprawdza się przy małych muszkach) i Wapsi poly yarn najlepszy do średnich i dużych much. Produkt firmy Wapsi jest to kupienia w wielu różnych kolorach natomiast Silliconized Yarn Niche tylko w czterech podstawowych. Gdy na słupki skrzydełek stosujemy poly yarn każdy sam musi sprawdzić ile pasemek użyć na określoną muchę dostosowując się oczywiście do wielkości muchy i rodzaju wody, na której będziemy wędkować. Na szybkie i wzburzone potoki zwykle normalną dawkę poly yarn trzeba podwoić, na bardzo duże suche muchy używane do połowu łososia i troci nawet potroić. Jak już wcześniej wspomniałem zawsze należy brać pod uwagę własne obserwacje i spostrzeżenia. Wielokrotnie próbowałem używać materiałów alternatywnych na skrzydełka i muszę przyznać, że z niezłymi wynikami. Jednak na przykład pianka ma świetną pływalność jednak nie jest tak trwała jak poly yarn zwłaszcza, gdy nie zostanie perfekcyjnie przywiązana lub gdy używa się pianki o nie najlepszej jakości. Jeśli nie przeszkadza nam częsta zmiana muszek uszkodzonych przez drobne rybie zęby to możemy z powodzeniem stosować piankę na skrzydełka. Częstym powodem, dla którego wielu stosuje piankę na słupki skrzydełek jest to, że gdy przytniemy słupek tuż nad jeżynką, piankowy słupek troszkę się rozszerzy jednocześnie przyciskając jezynkę  do dołu tym samym doda  muszce uroku i poprawi troszkę jej pływalność. Wiec, gdy skończy się nam w naszym muszkarskim warsztacie poly yarn śmiało możemy użyć pianki. Osobiście jednak zdecydowanie preferuję poly yarn. Na koniec kilka słów na temat wielkości słupka skrzydełka. Widziałem wiele muszek z dość krótkim słupkami skrzydełek, ja jednak zostawiam je trochę dłuższe. Wychodzę bowiem z założenia, że zawsze zbyt długie skrzydełko można przyciąć a zbyt krótkiego wydłużyć niestety się nie da. Dlatego właśnie zostawiam moje skrzydełka takie jakie są.

  1. Często wiele osób ma problemy z pływalnością Klinkhammerów. Głównym problemem jest użycie na skrzydełka oryginalnego poly yarn. Jest on świetnym produktem, lecz tak nieszczęśliwie się składa, że wchłania on wodę niemalże natychmiast. Chociaż jest lżejszy od wody to jednak po nasiąknięciu woda sprawia, że nasza mucha zatonie. Dlatego użycie odpowiedniego środka poprawiającego pływalność jest tutaj konieczne, aby uniknąć problemów z tonięciem muszki. Skoro poly yarn wchłania tak łatwo wodę musi również dobrze absorbować środek poprawiający pływalność. Dlatego materiał na skrzydełka musi być należycie przygotowany i nasączony wcześniej dobrym środkiem poprawiającym pływalność. Gdy używamy muszek o standardowej wielkości i tych ubogo przyodzianych również powinniśmy używać środka poprawiającego pływalność przygotowując materiał na nasze jeżynki. Chciałbym tutaj polecić rodzaj wosku o nazwie handlowej dilly wax, który został specjalnie przygotowany do poly yarn. Odpowiednie przygotowanie materiałów czyni moje muchy niemal niezatapialnymi. Odpowiednio naniesiony środek sprawi, że nasza muszka będzie naprawdę długo pływała. Chciałbym jednocześnie przestrzec przed nanoszeniem środka na tułów naszej muchy (zwłaszcza przy małych muszkach) gdyż uniemożliwi to przebicie się tułowia przez powierzchniowy film wody a co jest niezmiernie ważne dla skuteczności tej unikalnej muchy.

 

Materiał na tułów….

Nie uważam, aby była konieczność długiego rozpisywania się na temat materiałów używanych na tułowie moich muszek gdyż używam zaledwie kilku dubbingów. Lubię używać naturalnych promieni piór niektórych ptaków przewiązanych nicią wiodąca, lecz jest to materiał niezbyt wytrzymały, dlatego stosuję je głównie do muszek na lipienia. Do normalnych i dużych much używam Fly Rite poly dubbing w wersji extra fine. Jak dotąd na rynku nie znalazłem niczego lepszego i bardziej trwałego od tego materiału. Piękna gama kolorów tego dubbingu pozwala mi zaimitować tułów niemal każdego owada. Można oczywiście mieszać kolory stosownie do własnych potrzeb i upodobań. Ponieważ materiał ten jest lżejszy od wody bardzo dobrze jest go użyć do większych cięższych haczyków. Drugim materiałem, którego używam jest Wapsi Super Fine Waterproof Dubbing używany przeze mnie do mniejszych much(rozmiar 18 i mniejsze) gdyż jest znacznie drobniejszy w swojej strukturze.

Zanim przejdziemy dalej chciałbym zwrócić uwagę na kilka istotnych rzeczy. Wielokrotnie widziałem ludzi używających takiej ilości dubbingu na tułów jednej muszki, że mi osobiście wystarczyłoby mi to na 4 czy 5 much. Pamiętajmy, im smuklejsza sylwetka naszej muszki tym większa szansa na złowienie ryby. Proszę mi wierzyć, grubszy tułów zawsze był mniej produktywny od cienkiego, sam to sprawdziłem. Jeżeli zdarzy się nam nałożyć zbyt dużo dubbingu nie odcinamy i nie wyrzucamy, spróbujmy wykorzystać to na podkład pod thorax. Dubbing jest tutaj alternatywą dla promieni pawia. Zauważyłem, że paw gorszej jakości ma tendencję do stawania się niezauważalnym, niemal niewidocznym podczas łowienia. Znacznie więcej much ulegnie nam zniszczeniu podczas wypinania ryb niż podczas holu czy rzutów. Jest to kolejnym powodem dlaczego powinniśmy używać haczyków bezzadziorowych. Ostatnim punktem godnym odnotowania jest to, że nasza muszka musi posiadać zgrabny stożkowaty tułów a jak to osiągnąć wytłumaczę w następnym rozdziale.

 

Thorax…

Kilka miesięcy po tym jak uwiązałem swojego pierwszego Klinkhammera zauważyłem, że zgrabny thorax zrobiony z promieni pawia poprawił skuteczność muchy. Na początku wydawało i się że promienie pawia będą zbyt kruche i delikatne. Znalazłem jednak sposób na poprawienie trwałości pawia za pomocą zwykłego lakieru. Dubbing ( w kolorze ciemniejszym od tułowia) również nadaje się do tego celu, lecz promienie pawia wyglądają znacznie lepiej. Olivier Edwards na swoich warsztatach uczył przywiązywać promienie pawia za końcówki co ułatwia ich wiązanie i czyni, że wszystko bardzo ładnie wychodzi. Niektórzy skręcają przy tym jeszcze promienie czyniąc je bardziej trwałymi. Powinniśmy troszkę poeksperymentować i sprawdzić co najbardziej nam odpowiada. Ja pozostaję przy starej technice i używam dobrego lakieru. Gdy mucha jest już skończona, daję odrobinę rozcieńczonego lakieru celulozowego na podstawę skrzydełka. Zabezpiecza to zarówno skrzydełko, nić jak i thorax.

 

Haczyki…

 

Zdaję sobie sprawę, że każdy ma swoje preferencje jeśli chodzi o haczyki. Moją preferencją jest haczyk o szerokim łuku kolankowym(wide: gap). Swojego pierwszego Klinkhammera uwiązałem na haczyku Partridge K2b znanym szerzej jako Yorkshire Caddis hook. Dwadzieścia lat temu haczyki te dostępne były w wersji z cienkim drutem. Gdy porównamy ten haczyk z innymi dostępnymi dzisiaj jest to duży solidny hak. Były dwa powody, ze względu na które zrezygnowałem z używania tych haczyków. Po pierwsze firma Partridge zmieniała grubość drutu, z którego wykonany jest ten haczyk a po drugie haczyki te robione są z oczkiem skierowanym ku górze(up eye hook). W muszkach typu parachute zdecydowanie wole haczyki z prostym trzonkiem o cienkim drucie i szerokim łuku kolankowym. Byłem przekonany o większej skuteczności zacięć haków z szerokim łukiem kolankowym i lekko wygiętych. Straciłem mnóstwo czasu na znalezienie odpowiedniego haczyka dla mojego Klinkhammer’a Special. Poszukiwania te okazały się jednak bezowocne. Brak odpowiednich haczyków skłonił mnie do zaprojektowania swoich własnych. Moje pierwsze prototypy zostały wyprodukowane przez Alana Bramley’a z Partridge of Reddich w 1989 roku. Dzisiaj są one znane pod nazwą Partridge Klinkhammer GRS15ST, 15BN i 15 BNX.

Otrzymuję wiele listów z pytaniami dlaczego łowiąc Klinkhamerem występuje tak wiele pustych zacięć. Większość osób jak twierdzi ma sporo brań, lecz trudno je zaciąć. Po mojej wnikliwej analizie haczyków jakie stosowali, rodzaj haczyka okazał się mieć tutaj znaczącą rolę. Także jeśli schodzą ci ryby zmień haczyk! Jeśli natomiast chodzi o jego wielkość wciąż pokutuje pogląd że np. tylko małe haczyki są odpowiednie na lipienia lecz nie do końca jest to prawdą. Lipień, a zwłaszcza jego arktyczna odmiana podniesie się do suchej muchy w rozmiarze 6, podobne wielkości w przypadku much mokrych też są godne sprawdzenia.

 

 

Spiderweb i węzeł końcowy

 

Po wielu latach kręcenia muszek typu parachute chyba najlepszym moim pomysłem jaki zastosowałem było użycie nici Spiderweb do zakańczania muchy. Spiderweb jest produkowany przez firmę Danville i jest stosunkowo łatwo dostępny. Demonstrowałem wiele razy krok po kroku jak w łatwy i prosty sposób umocować skrzydełko. Dla większości muchy typu parachute kojarzą się z tym że są trudne w wiązaniu. Podczas moich zajęć w grupach (max. 10 osób) moi uczniowie po zaledwie 1 godzinnym kursie byli zaskoczeni jak szybko i łatwo wiąże się muchy tego typu. Wciąż nie rozumiem dlaczego tak wiele osób stosuje stary, tradycyjny sposób do wiązania parachutów. Nie dość, że jest on bardziej skomplikowany to jego minusem jest jego mniejsza trwałość. Muszka często rozpada się szybciej niż sądzimy. Spiderweb natomiast zabezpiecza naszą muchę i jej zamocowania o wiele lepiej przed zębami pstrąga niż nici użyte przy tradycyjnej metodzie.

Zwiększenie trwałości moich parachutów było dla mnie kiedyś ogromnym wyzwaniem a nawet stało się niemalże obsesją. Łowiłem wówczas głównie lipienie ale jak często się zdarza często zacinałem również pstrągi które dosłownie demolowały moje muszki. Dlatego tak ważne stało się dla mnie wiązanie muszek które są trwałe i wytrzymałe na rybie zęby. Znalezienie skutecznego sposobu wiązania takiego aby dobrze zabezpieczał jeżynki moich parachutów przed małymi ostrymi zębami pstrąga zajęło mi całą zimę. Podczas tego okresu eksperymentowania skupiłem się również na samym węźle końcowym mocującym jeżynkę jak i również całą muszkę. Większość krętaczy kończy muszkę przy oczku haczyka. Ten sposób wiązania powoduje to że musimy uważać aby nie rozwiązała nam się jeżynka co go trochę komplikuje. Istnieją techniki gdzie za pomocą odpowiedniego ustawienia palców można chwycić tak jeżynkę aby się nam nie rozwiązało lecz niewiele osób to stosuje i wcale nie czyni to nic dla trwałości wiązania. Promień jeżynki musi przechodzić bezpośrednio od skrzydełka do oczka haczyka co czyni go łatwym celem dla ostrych zębów pstrąga. Z mojego doświadczenia ten rodzaj konstrukcji muchy jest mało trwały i kiedy promień piórka ulega zniszczeniu cała jeżynka również. Było to niegdyś moim wielkim problemem z którym długo się borykałem podczas kręcenia muszek typu parachute. Następnym moim udoskonaleniem techniki wiązania były dodatkowe zwoje mocujące thorax przed zawiązaniem jeżynki. Poprawiło to trwałość jeżynki lecz uczyniło wiązanie troszkę bardziej skomplikowanym. Tak naprawdę to nie pamiętam kiedy wpadłem na pomysł użycia nici Spiderweb. Nie widziałem ani nie słyszałem o tym aby ktoś wcześniej używał Spiderweb do tego celu. Z dumą stwierdzam że ten niezwykły poniekąd pomysł umożliwił wiązanie tego typu muszek wszystkim, ułatwił operację wiązania i uczynił muszkę a zwłaszcza jej jeżynkę bardziej trwałą nie niszcząc jednocześnie żadnych jej promieni. Normalną tradycyjną nicią nigdy nie osiągnęlibyśmy podobnych wyników końcowych.

Materiały użyte przy kręceniu Klinkhammer Special

Haczyk: Partridge GRS15ST, 15BN lub 15 BNX w rozmiarach 8-18 na pstrąga i lipienia

             Partridge CS54 rozmiar 4-6 na łososia

Nici:     Uni –thread 8/0 szara lub beżowa na tułów

             Spiderweb na jeżynkę

Tułów: Poly 2 dubbing- kolor według uznania

Skrzydełko: Poly-yarn, jedno lub dwa pasemka w zależności od prędkości i rodzaju wody na której zamierzamy łowić

Thorax: Jeden lub dwa promienie pawia

Jeżynka:  Kolory- blue  dun, dark dun, light dun, orzechowy w odpowiednich kombinacjach dopasowanych do koloru tułowia

Uwaga! Przy muszkach wiązanych na haczykach CS 54, podwajam a nawet potrajam ilość użytego poly yarn na skrzydełka a także ilość nawojów jeżynki.

ZANIM ROZPOCZNIESZ WIĄZAĆ MUCHĘ, PAMIĘTAJ O NASTĘPUJĄCYCH RZECZACH:

  1. Widoczność: Możliwość widzenia muchy na powierzchni wody jest bardzo ważna. Stosujemy długie skrzydełka aby łatwo obserwować naszą imitacje na rwącej wodzie. Jest to sprzeczne z teorią i techniką Thomasa Olsona który upalał skrzydełko w celu lepszego zabezpieczenia jeżynki typu parachute. Jego metoda jest prawdopodobnie najbardziej trwała i solidna  ze wszystkich dotąd wynalezionych, jednak jego muszka pozbawiona skrzydełka w postaci słupka jest trudna do zauważenia zwłaszcza dla osób z nie najlepszym 
  2. Trwałość: Używaj Spiderweb do węzła końcowego i mocowania jeżynki. Jest to kluczowe dla kroków nr 12, 13 i 14 ponieważ nie uszkadza w żaden sposób promieni jeżynki czyniąc jej konstrukcję mocniejszą i trwalszą. Poprawia także wygląd muchy.
  3. Podkład pod jeżynkę: Za pomocą nici Spiderweb nawiń przy podstawie słupka skrzydełka solidny podkład pod przyszłą jeżynkę. Poprawi to zdecydowanie trwałość całej muchy. Tworząc podkład pod jeżynkę zyskujemy dodatkowe doświadczenie w pracy ze Spiderweb.
  4. Skuteczność zacięcia: W celu zwiększenia skuteczności zacięć stosuj haczyki z szerokim łukiem kolankowym. Jeśli oryginalne haczyki są niedostępne, używaj haczyków z największym łukiem kolankowym.
  5. Jakość piór na jeżynki: Używaj najlepszej jakości piór na jeżynki stosuj tyle nawojów ile jest konieczne dotąd aż promienie jeżynki zaczną zmieniać swój kierunek. Według mnie przynajmniej 5 pełnych nawojów jest koniecznych aby jeżynka skutecznie utrzymywała konstrukcję na powierzchni. Rzadsze jeżynki mogą okazać się skuteczne na spokojniejsze wody, lecz szybko zatoną w szybszych rwących nurtach.
  6. Magia ciemnego koloru: Doświadczenie nauczyło mnie że ta sama mucha wykonana z ciemniejszym odcieniem thoraxu jest skuteczniejsza od tej której thorax jest jaśniejszy.
  7. Ubogi tułów: Kolory tułowia mogą być różne w zależności od upodobań wędkarza. Dubbing Fly rite w kolorach light tan, dark tan i rusty olive sprawdził mi się najbardziej. Wykonaj tułów tak aby był cienki i skąpy a także tak aby posiadał wyraźnie stożkowaty kształt. Zaczynaj nawijanie tułowia starając się aby jego koniec był jak najbliżej zadzioru haczyka. Im bardziej smukły, skąpy tułów tym skuteczniejsza będzie nasza muszka.
  8. Używaj z umiarem środka poprawiającego pływalność. Nie nakładaj go na tułów, lecz wyłącznie na jeżynkę.
  9. Wzmacniaj jeżynkę lakierem aby poprawić jej trwałość: Używaj aplikatura do nanoszenia lakieru aby należycie zabezpieczyć jeżynkę, thorax i skrzydełko.
  10. Zmień kształt haczyka CS54 odpowiednio go wyginając tworząc szerokie rozwarcie łuku kolankowego.

TECHNIKA WIĄZANIA

 

Krok 1

Rys.2

 

 

 

Zamocuj haczyk w imadle, następnie pokryj całą długość trzonka haczyka nicią wiodącą. Zapobiegnie to przesuwaniu się skrzydełka w gotowej muszce.

 

Krok 2 

Rys.3

 

 

 

Odetnij pasemko poly yarn cieniując jego koniec nożyczkami przed zamocowaniem na trzonku haczyka. Staramy się utrzymać tułów możliwie cienki.

 

Krok 3

Rys 4

 

  

Mocujemy poly yarn na trzonku haczyka nicią wiodącą w pozycji jak na pokazanym wyżej zdjęciu

 Krok 4

Rys 5

 

 

Nawijamy nić wiodącą aż do początku kolanka i z powrotem do miejsca gdzie zaczęliśmy. Starajmy się zrobić ładny stożkowaty podkład pod przyszły tułów. Stożek musi być zauważalny aczkolwiek całość ma być smukła. Jest to krok bardzo ważny. Im lepiej zrobimy ten podkład tym ładniejsza i skuteczniejsza będzie nasza przyszła mucha.

 Krok 5

Rys 6

 

 Przywiązujemy piórko na jeżynkę tak aby jego kierunek był zgodny z mocowaniem materiału na skrzydełko.

Krok 6

 Rys 7

 

 Formujemy skrzydełko wychylone lekko do przodu wiążąc poly yarn i jeżynkę. Musi być to dokładnie zrobione aby uniknąć potencjalnych problemów z jeżynką w następnych krokach wiązania muszki.

 

Krok 7

Rys 8

 

 

Nanosimy niewielką ilość dubbingu na naszą nic wiodącą. Nakładamy dubbing bardzo skąpo tak aby tylko wystarczyło do pokrycia całego naszego podkładu pod tułów. Staramy się tak nanieść dubbing aby tułów był smukły aczkolwiek w kształcie stożka. Tułów naszej muszki musi zaczynać się jak najbliżej zadzioru i wchodzić na łuk kolankowy. Jeszcze raz powtórzę, im smuklejszy tułów tym bardziej łowna mucha.

 

krok 8

Rys 9

 

Rys 10

Nawijamy dubbing dokoła trzonka haczyka zatrzymując się tuż za skrzydełkiem. Odcinamy zbędny kawałek poly yarn po czym używając dubbingu robimy podkład pod thorax. Zdarza się często że nie ma potrzeby odcinania nadmiaru poly yarn, tworzymy wówczas z niego podkład. Oba sposoby są dobre. Wielu moich uczniów uważało że o wiele łatwiej zrobić dobry thorax gdy jest on poprzedzony podkładem.

 Krok 9

Rys 11        rys 12

 

 

 Przywiąż  trzy promienie pióra pawia. Jeśli je zamocujesz za końcówki umożliwi Ci to zrobienie zgrabnego thoraxu. Upewnij się czy dobrze przywiązałeś pawia, zapobiegnie to zdarzającemu się często rozwiązaniu.

Krok 10

Rys 13

 

 Robimy 3 obroty naszymi promieniami pawia za skrzydełkiem, przechodzimy pawiem przed skrzydełko i formujemy resztą promieni pawia zgrabny thorax.

Krok 11

Rys 14

 

 

Mocujemy wszystko kilkoma nawojami nici wiodącej zakańczamy węzłem i lakierujemy.

 

UWAGA PUNKT KRYTYCZNY!

 Bierzemy bobinkę ze Spiderweb!!!!

Krok 12

 Rys 15

 

 

Odwracamy haczyk w imadle jak na rysunku tak aby skrzydełko znajdowało się w pozycji horyzontalnej a kolanko haczyka u góry. Chwytamy poly yarn palcami a następnie bobinką ze Spiderweb nawijamy kilka nawojów u podstawy słupka skrzydełka tworząc solidną podstawę pod przyszłą jeżynkę.

 Krok 13

 Rys 16

 

 

 

Nawijamy jeżynkę wokół podstawy słupka, zaczynając od  góry podstawy. Każdy następny obrót robimy kierując się do dołu w kierunku trzonka haczyka.

 

Kilka słów na temat ilości nawojów jeżynki:

Jeżynka typu parachute wykonana z jednego lub dwu obrotów pióra wokół podstawy skrzydełka nie spełni swojego zadania. Podczas wiązania parachutów powinniśmy nauczyć się „czuć” ile obrotów piórka nam potrzeba. Przykro mi bardzo ale przychodzi to wraz z doświadczeniem. Po prostu nie ma żadnej drogi na skróty. Krótko mówiąc pozwalam aby piórko samo „powiedziało” kiedy skończyć. Nauczyłem się tego małego tricku od znanego mistrza w dziedzinie kręcenia muszek Wayne’a Luallena. Nauczył mnie on że gdy robiąc kolejne obroty piórkiem idąc w dół do trzonka haczyka promienie mojej jeżynki zamiast układać się płasko horyzontalnie zaczną kierować się ku górze jest to sygnał że miejsce na kolejne obroty się skończyło i muszka „mówi” nam że powinniśmy zakończyć.

 

Zauważyłem że wielu z moich kursantów wiąże jeżynkę idąc z obrotami piórka w przeciwnym kierunku tj. ku górze. Gwarantuje ze taki sposób przywiązania jeżynki czyni ją mniej trwałą i prowadzi do jej rozwiązania. Mój sposób wiązania jeżynki od góry w dół zapewnia zgrabną dobrze dociśniętą jeżynkę i najbardziej wytrzymałą konstrukcję.

 

Pociągamy końcówkę piórka w kierunku przeciwnym do skrzydełka i zabezpieczamy położenie jeżynki kilkoma nawojami nici Spiderweb. Jeżynkę musimy dobrze zabezpieczyć zwłaszcza wokół jej podstawy tak aby nici weszły pomiędzy jeżynkę a dubbing korpusu. Używamy wiązadełka.

 

Odcinamy zbędną część piórka promienie skierowane w dół. Nanosimy igłą lakier na węzeł końcowy znajdujący się tuz pod naszą jeżynką.

 

Podziwiamy prostotę wykonanej muszki

 

Dlaczego ta duża mucha jest tak atrakcyjna dla ryb? Co u licha może ona imitować?

 

 Muszę się przyznać, że kiedy wymyśliłem Klinkhammera moja znajomość entomologii była niewielka. Pierwsze Klinkhammery miały imitować to co znajdowałem w żołądkach lipieni o przyzwoitych rozmiarach.  Były to głównie caddis pupae tuz przed wyrójką. Z początku starałem się imitować ich wygięte ciała za pomocą haczyka kiełżowego a wychodzące skrzydełka za pomocą jeżynki typu parachute. Ta kombinacja dała podstawę wyglądu obecnego Klinkhamera. Teraz po wielu latach posiadam o wiele głębszą wiedzę na temat życia owadów na półwyspie skandynawskim i mogę powiedzieć że o wiele lepiej rozumiem funkcję spełnianą przez tą muszkę. Po tych 25 latach od kiedy zacząłem swoją przygodę z Klinkhammerem postrzegam go nie tylko jako super skuteczną muchę ale jako całą serię much. Mogę odpowiednio zmienić wzór tak aby imitował rojące się chruściki, muchówki, jętki itd. Co więcej stał się on niemal doskonałą imitacją większych owadów lądowych starających się wydostać z wody. Nawet gdy nie ma żadnych oznak jakichkolwiek rójek ryby podnoszą się do tej muchy co czyni ją świetną muchą kontrolną.

 

KILKA WSKAZÓWEK POPRAWIAJĄCYCH SKUTECZNOŚĆ ŁOWIENIA..

 

Podczas łowienia najczęściej stosuje rzuty w dół rzeki. Mam osobiste argumenty przemawiające za takim sposobem prezentacji muszki. Uważam po prostu że muszka płynąca przed przyponem i linką jest najbardziej skuteczna. Staram się rozumować trochę jak ryba, dlatego też uważam że ryba może zrezygnować z podniesienia się do naszej muchy gdy zobaczy coś podejrzanego np. przypon czy nawet jego cień. Dzieje się tak często podczas prezentacji w górę rzeki. Niektórzy uważają że cienkie przypony eliminują ten problem. Moja odpowiedzią jest to że na przykład polując na łososia nie mamy możliwości zastosowania cienkich przyponów. Wiem z własnego doświadczenia ze Skandynawii że prezentacja w dół rzeki czy strumienia jest o wiele skuteczniejsza.

 

Kilka słów o przyponach….. Czytałem że wiele osób nie stosuje przyponów plecionych. Jeśli chodzi o mnie to kocham je najbardziej zwłaszcza koniczne o neutralnej pływalności. Dodają one przyponom nie tylko stabilności ale i wagi, nie plączą się i nie mają tendencji do supełków( tzw. wind knots).Rzuca się nimi z łatwością dużymi muchami jak np. moje Klinkhammer’y .  Jeśli chodzi o mój sposób łączenia linki z przyponem to mocuje przypon do linki za pomocą nici wiodącej dodając na koniec kropelkę kleju. Węzeł jest smukły i bardzo mocny. Nie zdarzyło mi się jeszcze nawet przy dużych rybach aby mnie zawiódł. Natomiast na końcu mojego przyponu wiąże pętelkę do której przywiązuję najcieńszą część mojego zestawu czyli tippet.

Pozwala mi ona uniknąć lub zminimalizować supły tworzące się na przyponie. Co więcej pozwala mi szybko i łatwo zmieniać przypon.

 

Na koniec dodam, chcąc łowić dokładnie tak jak ja to robię, używaj rzutów typu parachute i odmiany rzutu rolowanego tzw. snake cast lub ich kombinacji.

 

Hans van Klinken

 

 

 

 

 


Partnerzy i wspierający GM
Gamakatsu